10-09-2024 14:30
W pierwszym tygodniu września, przy pięknej i słonecznej pogodzie, z uśmiechami na twarzach ruszyliśmy na kolejną wycieczkę. Tym razem, po Górach Świętokrzyskich pojechaliśmy na Podlasie. Rejon ten dopiero od niewielu lat poznawany jest przez Polaków i z roku na rok zyskuje coraz większą popularność. Większość z nas na Podlasiu była po raz pierwszy, ale mamy nadzieję, że nie ostatni i że kiedyś będzie nam dane odwiedzić piękne rejony. Cała wycieczka była wypełniona po brzegi atrakcjami, które chcieliśmy poznać.
Pierwszy dzień poznawania Podlasia zaczęliśmy od urokliwych okolic Kiermus i Tykocina. W Kiermusach zwiedziliśmy Muzeum Oręża Polskiego im. Jerzego Hoffmana. Dzięki kustoszowi mogliśmy zwiedzić i poznać historię tego jedynego w swoim rodzaju muzeum, gdzie oprócz wielu ikon znajdują się przede wszystkim rekwizyty z filmów sienkiewiczowskich. Położone w miejscu dawnej granicy pomiędzy Wielkim Księstwem Litewskim, a Rzeczypospolitą. Zachwycił nas wystrój sal zamkowych, obejrzeliśmy zbroje wojskowe, miecze a nawet było nam dane stanąć koło Zagłoby czy też Bohuna. Z zainteresowaniem wysłuchaliśmy o zamkowym dziedzińcu wraz z blankami, basztami, armatami oraz lochach, w którym znajduje się izba tortur. Na wejściu na dzieciniec stała szeptucha, która każdemu chciała przepowiedzieć przyszłość. Mogliśmy również wybić na pamiątkę monetę pamiątkową. W drodze powrotnej do samochodu podeszła do nas klacz, która chętnie dawała się głaskać po pysku i swoją obecnością wywoła w niektórych radość a w innych strach.
Przejeżdżając do kolejnego punktu zwiedzania, czyli Zamku w Tykocinie mogliśmy podziwiać widoki starych budowli mieszkalnictwa, zobaczyliśmy rozlewiska Narwi i przepiękny most, podziwialiśmy żydowską Synagogę oraz pomnik Hetmana Stefana Czarnieckiego, który był właścicielem tych ziem, odbudował zniszczony zamek i stworzył w nim skarbiec z dobrami. Ziemia ta została bardzo mocno zniszczona podczas potopu szwedzkiego i kryje w sobie wiele tajemnic. Na ziemiach tych gościło wielu królów i książąt. Obecnie Zamek w Tykocinie znajduje się w prywatnych rękach i po ilości zwiedzających chętnie odwiedzany. Nas oprowadziła przemiła przewodniczka, która zapoznała nas z historią miejsca, rodziną Branickich, pozwoliła zwiedzić wieżę więzienną, gdzie za przewinienia osadzani byli skazańcy. Należy nadmienić, że Zamek tykociński został zrekonstruowany na podstawie odnalezionych w archiwum w Petersburgu zachowanych planów warowni, odtworzono domniemaną formę mieszkalną skrzydła zachodniego zamku.
Ostatnim punktem tego dnia był Pałac Branickich w Białymstoku, gdzie obecnie znajduję się rektorat Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Pałac to jedna z najlepiej zachowanych się rezydencji magnackich w Polsce. Dzięki uprzejmości pracowników zostaliśmy oprowadzeni przez przewodnika po Pałacu, gdzie poznaliśmy dalszą historię rodziny Branickich, ogrodów przypałacowych. Wielką atrakcją dla nas była możliwość obejrzenia wystaw o historii farmacji, medycyny. Zaprezentowano nam sprzęt używany dawniej w medycynie czy farmacji, specyfiki medyczne, ziołowe. Duże wrażenia wywołały w nas różne narządy człowieka zabezpieczone w formalinie oraz dawny gabinet stomatologiczny. Mieliśmy możliwość zwiedzenia przepięknych ogrodów, które wywarły na nas ogromne wrażenie.
Zmęczeni, ale szczęśliwi udaliśmy się na spoczynek do hotelu.
Kolejny dzień zaczęliśmy od zwiedzania Parku Militarnego Muzeum Wojska w Białymstoku. Ekspozycja gromadzi pojazdy, jednostki artylerii i inne eksponaty, w większości jest to sprzęt pochodzenia sowieckiego, który był wykorzystywany w jednostkach Wojska Polskiego, ale jest tu też kilka perełek z okresu międzywojennego. Na samym początku wita nas samolot myśliwski LIM-5. Poza tym można tu zobaczyć okopy, desantowe działo szturmowe ASU – 85, działa przeciwlotnicze, najliczniej produkowany czołg na świecie: T-34/85, powojenną artyleryjską wyrzutnię rakietową BM-13, samochód terenowy GAZ 69A, w Polsce popularnie zwany „Gazikiem”, sowiecki motocykl M 72, polską kuchnię polową wz. 320/51. Na koniec spaceru po obiekcie zostaliśmy zaprowadzeni do wraku czołgu, który trafił w niedawnej przeszłości z frontu wojny w Ukrainie. Eksponat ten wywarł w nas wszystkich wielkie wzruszenie, gdyż jest namacanym dowodem na okrucieństwo jakie ma miejsce za granicami naszego kraju.
Pełni wrażeń udaliśmy się do Muzeum Ikon w Supraślu, który znajduje się na terenie prawosławnego monasteru. W zbiorach całego Muzeum znajduje się blisko. 1,2 tysiąc ikon. Ich znaczna część stanowią ikony zatrzymane przez celników w czasie prób przemytu ich do Polski zza wschodniej granicy. Podczas 1,5 godzinnego zwiedzania z przewodnikiem zostaliśmy zapoznani z historią ikon, zasadami ich pisania. Zbiory to nie tylko ikony, ale także przedmioty sakralne i unikatowe freski. Wystawa ma charakter multimedialny, eksponaty są wzbogacone o oprawę świetlną, obrazową i dźwiękową. To wszystko, podobnie jak dekoracje w każdej z 9 sal (nawiązujące m.in. do wnętrza cerkwi, pustelniczej pieczary czy też wiejskiej chaty, wprowadzić ma oglądających w kontemplacyjny nastrój i pomóc w zrozumieniu roli (nie tylko religijnej, ale też historycznej i obyczajowej) ikony w prawosławiu.
W Supraślu udaliśmy się na obiad w polecanej przez wszystkich restauracji, gdzie skosztowaliśmy specjałów kuchni podlaskiej takich jak kartacze, podpiwek, babka ziemniaczana, kiszka ziemniaczana czy żurek, chłodnik litewski.
Dużym punktem zaskoczenia okazała się Pokazowa Zagroda Żubrów w Kopnej Górze, gdzie pojechaliśmy na sam koniec. Okazały teren obecnie mieście 4 żubry, ale docelowo ma ich być 20. To bardzo młody ośrodek, który z każdym dniem zyskuje popularność. My mieliśmy to szczęście, że zwierzęta były na terenie blisko bramek a leśniczka Nadleśnictwa Supraśl która opowiedziała nam historię powstania ośrodka, codzienne rytuały zwierząt czy funkcjonowanie w zagrodzie. Zwierzęta chętnie pozowały do zdjęć, pokazały tarzanie w piachu. Wielkim udogodnieniem jest wieża widokowa w pełni dostosowana do osób niepełnoprawnych, gdyż posiada windę, którą można wjechać na górę.
Trzeci i zarazem ostatni dzień wycieczki po Podlasiu był pełen sentymentu i zamyślenia. Dzień zaczęliśmy od zwiedzania Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku. Nie mamy z tego miejsca zdjęć, gdyż wywarło w nas takie emocje, które chcieliśmy zachować dla siebie, gdzie już na samym wejściu zapadły ciemności.
„Muzeum Pamięci Sybiru ulokowane jest w jednym z przedwojennych magazynów wojskowych, bezpośrednio przylegającym do bocznicy kolejowej dawnego Dworca Poleskiego. W latach 1940–1941 oraz w 1944 roku tu właśnie Sowieci ładowali do wagonów mieszkańców Białostocczyzny, aby deportować ich na Sybir. Stąd w 1943 roku Niemcy wywieźli do obozu zagłady w Treblince Żydów z białostockiego getta. Oryginalny rosyjski wagon towarowy, będący symbolem tamtych dramatycznych chwil, stoi dziś wewnątrz budynku Muzeum na torach ciągnących się wzdłuż starej bocznicy. Pełni rolę bramy, przez którą zwiedzający wchodzą na wystawę.”
Muzeum to otwarte w 2021 wzbudza ogromne emocje, kiedy podczas zwiedzania słychać płacz dziecka, szum przenikliwego wiatru na Syberii czy oprawców krzyczących i nakazujących „pakować się” do wagonów. Przewodnik bardzo dokładnie omówił i zaprezentował nam ten trudny temat, tym bardziej w kontekście obecnej wojny rosyjsko – ukraińskiej. Podstawowa konkluzja płynąca z tego miejsca to pamiętać i nigdy nie dopuścić do podobnych wydarzeń.
Następnie zwiedziliśmy Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej w Wasilkowie, gdzie w chałupach i stodołach prezentowane były sprzęty używane w codziennych pracach polowych. W skansenie znajdują się zarówno obiekty zaliczane do tak zwanej małej architektury, takie jak krzyże, kapliczki, studnie, jak również budynki mieszkalne i gospodarcze. Dużą atrakcją jest dziewiętnastowieczny dwór z Bobry Wielkiej, który można zwiedzać z przewodnikiem. Mieliśmy ochotę zwiedzić bimbrownię, która jest ciekawostką bogatą ekspozycją znajdującą się w „naturalnym jej środowisku” czyli w lesie w pełni sprawna a będąca bardzo charakterystyczna dla Podlasia. Jednak odległość do pokonania i wielkie zmęczenie kazało nam odpuścić.
Ostatnim i wyczekiwanym punktem było odwiedzenie Sanktuarium Świętej Wody w Wasilkowie i Góry Krzyży. Znajduje się tutaj źródełko świętej wody, która swoją mocą uzdrawiała chorych. My również w miarę możliwości zabraliśmy wodę ze sobą, modląc się o zdrowie dla siebie i swoich bliskich. Miejsce to wywołało w nas duże wzburzenie i wzruszenie. Tysiące krzyży wotywnych z różnymi prośbami wzbudziło łzy w naszych oczach. Nasze też tam zawisły z prośbami wypisanymi po bokach i z ufnością ich spełnienia.
Po krótkiej modlitwie o szczęśliwy powrót do domu, udaliśmy się w drogę powrotną. Po kilku godzinach jazdy wróciliśmy cali i zdrowi i mega szczęśliwi, że mogliśmy poznać kolejny kawałek naszej pięknej Polski. Wielu z nas z różnych powodów nie miało wcześniej możliwości poznawania pięknych zakątków Polski a teraz dzięki uprzejmości Dyrekcji Domu i pracowników możemy spełniać swe marzenia. Dziękujemy za zgodę na takie wyjazdy i liczymy na kolejne, bo z każdym kolejnym podoba nam się bardziej i jeszcze chętniej chcemy poznawać naszą Ojczyznę, dopóki zdrowie nam pozwala.
Pracownicy socjalni
ZOBACZ GALERIE